25 Wrzesień 2010

W naszym kraju jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia, o czym przekonuję się niemal na każdym kroku. Byłam mocno zaskoczona widząc nadziewane paluszki (!). Nie wiem czy ktoś z Was kosztował już kiedyś czegoś podobnego, albo przynajmniej widział? Ja przyznaję się - po raz pierwszy. Był już paluszki z makiem, paluszki z sezamem, solą w czekoladzie, ale orzechowe? :D

Mimo, że paluszki te zaciekawiły mnie swoją formą i oryginalnością, nie miałam za bardzo ochoty ich jeść. Nie wiem dlaczego, czy to przez opakowanie na którym krem orzechowy wygląda hmmm... nieapetycznie, czy też połączenie samego paluszka z tymże kremem, a może oba te powody jednocześnie, nie mobilizowały mnie aby zakosztować tego cuda.
BUT... Oto i kosztuję!
Muszę przyznać, że w rzeczy samej nie są takie najgorsze. Mniej więcej jak paluszki z masłem orzechowym (no bo co to właściwie innego jest). Lekkie, nietłuste, powiedziałabym wręcz delikatne. Szału nie ma, ale jest czym poszpanować :P.

Nade wszystko zastanawia mnie jedno: jak oni to zrobili!
A) Wypiekają paluszki, następnie drążą w nich podłużne dziury jak w bułkach na hot-dogi, wlewając doń masę orzechową?
B) Wypiekają połówki paluszków, formują masę orzechową w pałeczki, wkładają wkład do połówek i sklejają je?
C) Masa w gotowych patyczkach, paluszki wypiekane na specjalnych cienkich sztyftach, dzięki czemu w środku powstaje dziura. Potem to już tylko jak uzupełnianie wkładu długopisu?
D) Gotowe wypieczone paluszki z dziurą w środku wciska się do grubego bloku orzechowego, dzięki czemu do środka dostaje się krem... Potem paluszki są myte z zewnątrz...?
E) ... a wy jak myślicie?
Kombinujmy (co JESZCZE można z tym zrobić):

Paluszki mogą świetnie służyć jako dekoracja do wszelkich surówek czy potraw, jak i deserów. Na zdjęciu powyżej prezentuję dwie przepyszne surówki: marchwiowa ze słonecznikiem i selerowa z orzechami i miodem. Yummy!
Aby zakosztować tych pyszności potrzeba jednej rzeczy:
Marvel albo Thermomixa :D